Nie wybitny, ale dobry. Niekoniecznie western, raczej film w sztatażu westernowym. Może to tutaj boli - nie wiadomo czego oczekiwać, do jakich szablonów się przygotować.

Moim zdaniem najbliżej temu do dramatu psychologicznego: dość spójny, sensowny, aczkolwiek może ciut zbyt lekki. Western jest tłem dla historii. Pod względem wizualnym bardzo dobrym tłem, bo scenografia jest świetna i wszystkie elementy "klimatyczne" dają doskonale radę. Gorzej się robi jeśli uznamy, że treść westernowa powinna być kluczem do odczytania filmu: wtedy jest miałko, nijako. Sama finalna bitwa raczej bez zacięcia i charakteru. Niby krwawo, ale trochę głupawo (scena z wybuchami sama w sobie powinna dostać 1/10 i nominację do Malin - co za idiota to wymyślił?). Szkoda, bo gdyby dopracować ten element to film spokojnie zasługiwałby na 8/10.

W zasadzie nie kumam czemu tak nisko oceniono ten film. Nie chcę dyskutować z subiektywną opinią innych, ale naprawdę nie widzę tutaj czegoś co by byłoby aż tak słabe. Scenariusz jest niegłupi i w miarę konsekwentny (lepszy niż w dobrych 75% filmów z mainstreamu), gra aktorów przekonuje, praca kamery jest okay (acz bez fajerwerków) - do czego się tutaj czepić? Że kobieta jest głównym bohaterem? Że cała historia jest właściwie opowieścią o głupich przypadkach i zrządzeniach losu? Że jest to bardziej dramat niż wesoła strzelanka?

Moim zdaniem film daje radę także jako "po prostu western". Współczesne westerny w ogóle kroczą swoją własną drogą, bo nie da się odtwarzać w nieskończoność zestawu kilku prostych klisz, które działały parę dekad temu. Western musi próbować wchodzić w inne tematy i dlatego częściej miewa skłonność do bycia gatunkową hybrydą. To chyba dobrze.